Farelka to sposób dogrzania się w chłodne dni, który stosujemy od dekad. Być może pamiętacie pomarańczowe lub czerwone Farele z czasów PRL. Tego rodzaju termowentylator znaleźć można było praktycznie w każdym domu. W czasach realnego socjalizmu ceny prądu były jednak niskie. Czy zatem obecnie opłaca się w ten sposób dalej dogrzewać mieszkanie?
Maksymalna moc farelki to zazwyczaj 2000 W. Zwykle wyposażone są one w dwa poziomy mocy grzania (1000 W i 2000 W). W naszym przykładzie załóżmy, że korzystamy z drugiego poziomu grzania, czyli tego, który daje najwięcej ciepła. Często bowiem farelką chcemy szybko dogrzać pomieszczenie.
W pierwszej kolejności musimy zamienić W na kWh. Działanie jest bardzo proste, gdyż 2000W wystarczy pomnożyć przez jedną godzinę. Z tego wiemy, że w ciągu godziny farelka zużyje 2 kWh energii elektrycznej.
Następnie musimy sprawdzić ile kosztuje 1 kWh u naszego dostawcy energii. Dla przykładu przyjmiemy średnią cenę 1 kWh dla gospodarstw domowych w taryfie G11, która w 2021 roku wynosi 0.63 zł według portalu cena-pradu.pl.
Dokonujemy więc prostego działania. Ilość zużytej przez godzinę energii mnożymy przez jej cenę. 2 kWh x 0.63 zł = 1,26 zł. Tyle właśnie kosztuje nas godzina działania farelki ustawionej na maksymalną moc. Czy to wiele? Jednostkowo nie wydaje się to być duża sumą. Jeśli jednak przemnożymy ją przez ilość godzin w miesiącu, przez które urządzenie działa, wtedy może okazać się, że ma ono spory udział w naszym comiesięcznym rachunku za energię elektryczną.
Wadą farelki jest to, że gdy działa faktycznie daje nam uczucie ciepła, ale gdy ją wyłączymy natychmiast ono znika. Załóżmy więc, że korzystamy z niej przez 3 godziny dziennie. Wtedy miesięczny koszt jej używania wyniesie nas 113,4 zł.
Czy jest zatem rozwiązanie, które będzie tańsze w użytkowaniu, a efekt ciepła utrzyma się na dłużej? Takim rozwiązaniem jest grzejnik olejowy. Zdecydowanie dłużej nagrzewa się niż farelka, ale też nie stygnie od razu, tylko stopniowo oddaje ciepło.
Grzejnik olejowy składa się z żeberek, które przypominają stare grzejniki żeliwne, jakie można było spotkać w naszych domach. Żeberka te wypełnione są olejem, który podgrzewa grzałka elektryczna. Dzięki temu, gdy grzałka się wyłączy olej nie wystygnie od razu i jeszcze przez kilkadziesiąt minut oddaje ciepło do pomieszczenia.
Obliczenie kosztu jego użytkowania jest trudniejsze niż w przypadku farelki. Jest tak dlatego, że nie będzie on przez cały czas działał. To jak często będzie się włączał zależy od wielu czynników. W tym ustawionej przez nas temperatury oleju na termostacie urządzenia oraz tego, jak szybko pomieszczenie się wychładza.
Moc takiego urządzenia jest podobna do mocy farelki. Zazwyczaj spotkamy grzejniki olejowe z możliwością wyboru poziomu mocy grzania (1000 W, 2000 W i 3000 W). Łatwo jest więc zauważyć, że w przypadku ustawienia grzejnika olejowego na 2000 W pobór mocy będzie taki sam, jak we wcześniej obliczonym przykładzie w postaci farelki. Z tą różnicą, że grzejnik nie będzie pobierał prądu przez cały czas, gdyż po nagrzaniu oleju do zadanej temperatury wyłączy się. Dlatego koszt jego użytkowania będzie z pewnością niższy.
Reasumując, grzejnik olejowy jest bardziej opłacalny pod względem kosztów użytkowania. Będzie jednak droższy w zakupie. Potrafi magazynować ciepło, które oddaje jeszcze przez kilkadziesiąt minut. Nie potrafi jednak tak szybko nagrzać pomieszczenia, jak farelka. Ta więc sprawdzi się, gdy chcemy szybko zwiększyć temperaturę na krótki czas w pomieszczeniu. Może to być łazienka podczas mycia niemowlaka.
Oba rozwiązania jednak podczas długotrwałego stosowania są kosztowne. Dlatego nie należy traktować ich, jako stałego sposobu ogrzewania się, a jedynie jako środek pomocniczy stosowany sporadycznie i przez krótki czas.