Śledzie i matiasy to dla niektórych dwie różne ryby, tak jednak nie jest. Warto więc wiedzieć czym właściwie są. Tym bardziej, że jest to popularna przekąska, która pojawia się na naszych stołach z okazji Bożego Narodzenia, ale i z okazji innych uroczystości.
Można powiedzieć, że głównie wiekiem. W sklepach nie raz możemy spotkać się nazwami – filety ze śledzia i filety z matiasa. W rzeczywistości to prawie to samo. Matiasy są po prostu śledziami, ale młodymi. Takimi, które nie odbyły jeszcze tarła. Tarło to okres godowy u ryb, w którym samica składa ikrę, a samiec uwalnia plemniki zapładniając jaja.
Oczywiście są pewne różnice w mięsie tych ryb z racji tego, że są one bardzo młode i w zasadzie dostępne jedynie przez krótki okres w roku. Mięso to jest delikatniejsze, dzięki większej zawartości tłuszczu. Jeśli musisz długo moczyć śledzie bo są zbyt słone, to właśnie matiasy sprawią, że nie będziesz musiała. Nie mają w sobie, aż tyle soli. To oczywiście odbija się na cenie. Co więcej nie są to ryby występujące w Polsce. Dlatego wszystkie są importowane. Oczywiście może dojść również do oszustw, gdzie ktoś sprzedaje zwykłe śledzie pod nazwą matiasa konsumentom, którym trudno i tak jest zauważyć na pierwszy rzut oka różnicę.
Z racji tego, że matiasy są raczej ekskluzywne i muszą być importowane, często dochodzi do nadużyć. Często stosuje się różne sformułowania, które sugerują matiasa, ale nie mają z nim wiele wspólnego oprócz nazwy, np. „rolmposy a’la matias”. W środku i tak znajdziemy zwykłe śledzie, dlatego nie warto przepłacać.