To pierwszy artykuł z serii psich poradników. Z racji tego, że w naszym domu pojawił się nowy członek rodziny, który ma zaledwie wa miesiące, to czeka nas sporo pracy związanych z jego wychowaniem. Pierwszym problemem, którego się nie spodziewaliśmy, okazało się być gryzienie. I to nie tylko dlatego, że szczeniak ma ochotę gryźć różne rzeczy, jak kapcie, ale też dlatego, że zainteresowanie te przejawia w stosunku do ludzi, a dzieci przez to zaczęły się szczeniaka bać. Oczywiście robi to delikatnie, ale to wystarczy, aby dzieci zaczęły przejawiać obawę podczas zabawy z nim.
Przyszedł więc czas na pierwszą tresurę i siłą rzeczy będzie nią oduczanie gryzienia ludzi. Jesteśmy w stałym kontakcie z właścicielką hodowli, z której szczeniak pochodzi. To jest własnie bardzo fajne, że dostajemy od niej dużo rad i zawsze możemy zapytać o różne rzeczy. Na przykład poradziła nam by nie uczyć psa sztuczki „podaj łapę”. Nie tylko nie ma ona żadnego praktycznego wymiaru, to tylko robienie z pieska takiego pupilka na pokaz, ale też może być niebezpieczna, zwłaszcza w przypadku dzieci. Psy nauczone tej sztuczki zaczynają machać bez sensu łapami, a takie coś może skończyć się tragedią dla dziecka od zwykłych zadrapań po nawet gorsze urazy, gdy na przykład łapa psa spotka się z dziecka okiem. Dlatego argument ten nas przekonał i tej sztuczki swojego pieska uczyć nie będziemy, ale za to jest duża pula umiejętności, które chcemy z nim wytrenować i pierwszą z nich jest właśnie nie gryzienie.
Artykuły te będą powstawać dość długo. Tak naprawdę zaczynam go pisać, ale zostanie on opublikowany dopiero gdy osiągnę zamierzony efekt treningowy. W ten sposób będę mogła ocenić czy metody, które zastosowałam są prawidłowe i udało się osiągnąć nimi zamierzony cel. Oczywiście nie mam w tej materii doświadczenia, dopiero go nabywam. Seria będzie rosła wraz z naszym psem i treningami, które będziemy realizować. Mam nadzieję jednak, że dzięki temu będą one wartościowe i faktycznie stosując te rady uda Wam się osiągnąć sukces. Mam jednak świadomość tego, że każdy pies tak jak człowiek jest inny. To co zadziała w przypadku jednego już przy innym charakterze może nie poskutkować. Dlatego w takim przypadku zalecam Wam po prostu kontakt z behawiorystą, który na pewno na wielu przypadkach, które przerobił jest w stanie dobrać odpowiednie metody do wychowania psa i wyuczenia w nim pewnych nawyków.
Wybaczcie mi ten przydługi wstęp, ale to pierwszy artykuł z serii i chciałam w nim wyjaśnić wszystkie kwestie. Dlatego nie stosujcie go jako wyroczni, że to absolutnie ma działać, a jak nie działa to Wasz pies nie nauczy się czegoś. Będą tu zawarta technika, która sprawdziła się w moim przypadku. Nie mam tak obszernej wiedzy na ten temat, opieram ją jedynie na konsultacjach z innymi i ogólnie dostępnej wiedzy z Internetu z wiarygodnych źródeł. Następnie wprowadzam to w życie i jeśli metoda zadziała to właśnie ją tutaj opiszę.
Tekst ten jest też dla mnie trochę brudnopisem. Będę go na bieżąco redagować, korygować, dopisywać nowe rzeczy, wnioski.
Dlaczego szczeniak gryzie? Wynika to po prostu z jego natury i łowieckiego instynktu, który musimy zaspokoić podczas zabawy. Szczeniak wyraża też w ten sposób chęć do zabawy. To dla niego nic innego jak rozrywka, ale i też nauka, podczas której uczy się jak mocno może chwycić zębami.
To główna zasada, z którą spotkałam się w każdym miejscu. Nasze ręce nie mogą być zabawką dla psa. Służą jedynie do zapewnienia mu czułości – delikatnego głaskania, nie jako zabawka.
Co to dla nas oznacza? To, że powinniśmy mieć dla psa zabawki, takie na których wyładuje swoje potrzeby gryzienia. Ja kupiłam naszemu szczeniakowi cztery zabawki. Jednego pluszaka z linkami do przeciągania, drugą samą linkę do przeciągania i dwa gryzaki – kostki, które mają miejsce do włożenia smakołyków.
Na co dzień na podłodze pies ma do dyspozycji jeden gryzak, zawsze bez smakołyków w środku oraz pluszaka. Może się nimi bawić kiedy chce. W zapasie mam drugi gryzak, do którego wkładam smakołyki więc jest urozmaiceniem bo pies może je lizać, wąchać i gryźć oraz linkę do zabawy z nim, której nie ma też na co dzień, tylko we wspólnej zabawie gdy maskotka mu się znudzi. To dla niego też urozmaicenie.
Dlatego gdy bawię się z psem nigdy nie używam jako zabawki rąk czy nóg, żeby je gonił czy próbował złapać i podgryzać. Zawsze uczestniczą w tym zabawki, a gdy widać, że pies traci zainteresowanie tymi co ma na co dzień, sięgam po te odłożone by znów wzbudzić jego uwagę. Oczywiście podczas głaskania, drapania itd. robię to dłońmi. Mają mu kojarzyć się właśnie ze spokojną zabawą i pieszczotami. Gdy leży na plecach aby go podrapać po brzuchu też próbuje je łapać, ale wtedy mu na to nie pozwalam, mówię „nie” i jeśli przerywa, drapię go dalej.
Pamiętajcie jednak by podczas używania linki czy tak zwanego szarpaka nie używać zbyt dużo siły by nie zrobić mu krzywdy. Z psem bawimy się też w pozycji klęczącej, tak by nie czuł przed nami obawy, zrównujemy się do jego poziomu. Trzymamy go w pewnej odległości od siebie, ale nie nachylamy się nad nim. Ten dystans ma również służyć temu by pies nie skupiał swojej uwagi na naszych rękach, ale na zabawce, której używamy.
Wprowadziłam spójne zasady wśród dorosłych i dzieci. Nikt nie używa rąk do zabawy. Bawimy się z psem zabawkami, przeciągamy linką lub dajemy gryzaka do gryzienia. Gdy jednak pies w trakcie zabawy próbuje ugryźć rękę podnosimy ręce na wysokość podbródka mówiąc jednocześnie stanowcze „nie”.
Gdy pies nie reaguje i dalej próbuje podgryzać np. tym razem nogę lub skacze na nas i podgryza ubranie odchodzimy od niego tak by został sam. Ma to pomóc mu się wyciszyć. Po prostu szczeniak tak rozemocjonował się w ferworze dobrej zabawy, że nie panuje nad emocjami i gdy straci kontakt zabawką od razu przerzuca zainteresowanie na coś innego i najczęściej są to nasze dłonie, nogi lub ubranie.
Jeśli nie działa odejście i pies podążą za nami możemy dać mu właśnie tą kostkę, o której mówiłam ze smakołykami. Wkładam je dość głęboko aby ich od razu nie wyjął. Próbuje więc zabawkę lizać, a lizanie działa na psy uspokajająco. Może też ją gryźć by zaspokoić tę potrzebę, jest ona dość miękka wykonana z gumy.
Pamiętajcie też by nagrodzić psa jeśli zareaguje odpowiednio, czyli przerwie gryzienie i będzie skonsternowany czekał. Nie musicie dawać mu przekąsek, na tym etapie najlepszą nagrodą będzie dla niego zabawa.
Dlatego bierzemy gryzak czy co tam mamy pod ręką i zaczynamy się z nim bawić. Ruszamy nim aby dać mu pretekst do polowania, bo to właśnie instynkt łowiecki często jest tym co nim kieruje i woli nasze ręce od spokojnie spoczywającej na ziemi zabawki.
Nieruchoma zabawka dla psa jest mało interesująca. Mojemu szczeniakowi spodobała się też taka piłeczka z wypustkami, którą potem oddały mu dzieci. Sam wprawiał ją sobie w ruch i świetnie się bawił rzucając się za nią pogoń.
Po pierwszym dniu doszłam do wniosku, że zbyt często mówię nie. Nie mogę go karać przecież za każdym razem, gdy chce ugryźć rękę co jest w jego naturze. Dlatego zmieniłam technikę. Oczywiście nadal stosowałam te metody co wyżej, ale dużo rzadziej. Mówiłam nie, gdy widziałam, że zamierza gryźć, ale jeszcze nie ugryzł. Natomiast gdy już gryzł robiłam „ała”, trochę przebrzmiałe i wypaczone tak by przypominało pisk innego psa podczas zabawy, gdy ten go za mocno przygryzie. To połączenie zaczęło dawać efekty.
Zaczęłam za to przekierowywać uwagę psa na jakąś zabawkę i nagradzać go słownie gdy się nią zainteresował mówiąc „dobry pies”. Często natarczywie nadal próbował do mnie podskoczyć do zabawy, wtedy oddzielałam się od niego zabawką podsuwając mu ją pod pysk i zachęcając do zabawy z nią.
Zauważyłam też, że pies dużo chętniej się nią bawił, gdy moja zabawa była z nim bardziej energiczna. Uciekałam zabawką przed nim trzymając go jednak na dystans od siebie. Klęczałam na ziemi i zmieniałam często pozycję przenosząc ciężar ciała na obie strony. Wtedy szczeniak dużo chętniej się nią bawił. Gdy natomiast nadal moje ubranie czy ręce wzbudzały zbyt duże zainteresowanie, wtedy używałam piłeczki jako zabawki dającej większy dystans. Biegł za nią, a jednocześnie dystansował się ode mnie.
Po tygodniu pracy ze szczeniakiem było już dużo lepiej. Gryzł znacznie mniej. Słuchał, gdy mówiło się, że ma nie gryźć. Ale czasami w ferworze zabawy wpadał w taki dziki szał przygryzania.
Behawiorystka doradziła mi wtedy jedną rzecz. Powiedziała, że psa należy skarcić za złe zachowanie by pokazać mu aby tak nie robił, ale zrobić to w taki sposób jak robi to jego matka, gdy bawi się z rodzeństwem. Dlatego trzeba złapać psa ręką za skórę na karku i lekko nim wstrząsnąć, a następnie odejść od niego i nie okazywać zainteresowania. To faktycznie zadziałało, po trzech takich akcjach przestał już tak się zachowywać. Tydzień pracy dał efekty, a na „nie” reaguje również, gdy np. zaczyna łapać do paszczy coś czego nie powinien np. firankę.
Piesek lubił też pogryźć sobie kapcie, firankę lub coś innego co akurat leżało koło niego. Zaczęliśmy stosować wobec tego zachowania podobną technikę. Najpierw mówiliśmy nie. Gdy nie przerywał zabieraliśmy rzecz z jego zasięgu zamieniając ją na to, co chcieliśmy aby gryzł, czyli jakąś z jego zabawek.
Przy okazji nauki niegryzienia nauczył się też, że nie znaczy, że ma przerwać to co robi.
Jedną z rzeczy, którą warto wprowadzić podczas oduczania przygryzania jest nauka samokontroli. Codziennie ćwiczyłam z nim to. Polega to na tym, że w jednej ręce mamy smakołyk dla psa, a pod drugą ręką mamy ich więcej.
Pokazujemy mu smakołyk i zanim zdąży go zabrać zamykamy dłoń i czekamy, aż straci zainteresowanie. Będzie drapał, przygryzał, nie jest to przyjemne, ale trzeba wytrzymać. Gdy zrezygnuje nagradzamy go mówiąc „dobry pies” i dają smakołyk z drugiej ręki. Ćwiczenie możemy powtórzyć kilka razy. W ten sposób pies uczy się samokontroli.
Tak naprawdę myślę, że pomogła kombinacja tych wszystkich metod. Gdy na początku mówiliśmy tylko „nie” nie dawało to wielkich efektów. Potem gdy podgryzał mówiliśmy „ała” i przerywaliśmy zabawę. Gdy pies się uspokajał, nagradzaliśmy go ponowną zabawą.
W między czasie ćwiczyliśmy samokontrolę. I pokazywaliśmy mu, że bawić należy się jego zabawkami i je może gryźć do woli, a gdy gryzł cokolwiek innego, w tym nas, reagowaliśmy mówiąc nie i odwracając jego uwagę czymś co gryźć powinien.
Myślę, że w ten sposób też uda Wam się oduczyć psa podgryzania. Uzbrójcie się w cierpliwość, efekty nie przyjdą od razu. To też jest w jego naturze i jako szczeniak musi gryźć, aby sobie ulżyć tak jak dziecko podczas wymiany zębów. Dlatego trzeba mu zapewnić rzeczy do gryzienia. Gdy będzie miał na czym się wyżyć, a wy nauczycie go, że Was się nie gryzie i innych rzeczy w domu, to osiągniecie sukces.
Mi osiągnięcie zadowalających efektów zajęło dwa tygodnie. Po tygodniu było jednak już dużo lepiej i można było spokojnie położyć nogi na ziemi gdy obok był pies, bez obserwowania go czy zamierza zaraz cię chapnąć :)
Zróbmy więc małe podsumowanie tego długiego artykułu, które pozwoli Wam wyjąć cała esencję i sposób postępowania z psem.