Łzy cisną się na oczy, ale historia ta jest naprawdę pięknym przykładem miłości i warto nią podzielić się ze światem. Nie ma w życiu nic bardziej smutnego niż pożegnanie bliskiej osoby. 38-latka Vicky była umierająca, przegrywała walkę z rakiem. Jej 8-letnia córeczka Roxy miała okazję się z nią pożegnać.
Vicky miała swój profil na Facebooku, na którym dzieliła się swoją walką z chorobą. Być może to dodawało jej sił i było jej potrzebne. Vicky i Roxy były same, trzy lata wcześniej zmarł tata. Później sama zachorowała i postanowiła wykorzystać ten czas na walkę, ale również życie najlepsze jakie może przeżyć. Na pewno do końca wierzyła, że jednak uda jej się wygrać z rakiem piersi.
O całej chorobie dowiedziała się w 2017 roku. Powiedziała sama, że czułą się zdradzona (może przez życie), ale musiała podjąć walkę i wziąć się w garść. Miała przecież dla kogo żyć i nie chciała by córeczka została sama.
Postanowiła polecieć z córką na wakacje na Florydę. Chciała spędzić z Roxy jak najwięcej czasu. Chciała również zjechać cała Wielką Brytanię skąd pochodzi i pokazać jej wszystkie swoje ulubione miejsca.
To co nas poruszyło gdy przeglądaliśmy profil Vicky to to, że na każdym zdjęciu jest uśmiechnięta jakby na przekór chorobie. Wpadła też na bardzo ciekawy pomysł i kupiła jej prezenty na kolejne urodziny, zaręczyny czy ślub. Napisała również wiele listów, również dla swoich przyszłych wnuków. Niesamowite jak mimo choroby potrafiła dalej patrzeć w przyszłość i myślała jak coś po sobie zostawić.
Nie była egoistką. uznała, że najlepiej zaopiekuje się jej córką siostra. Roxy przeprowadziła się do niej by się do tego przyzwyczaić. Niestety walka mimo walecznego serca Vicky okazała się nierówna. Rak wygrywał.
Przyszedł czas na pożegnanie się z Roxy. Ta mała dziewczynka uniosła na swoich barkach olbrzymi ciężar i znalazła siłę by pożegnać się z mamą. Wszystko to utrwaliła na zdjęciach.
22 kwietnia Roxy spędziła swoją pierwszą noc w swojej nowej sypialni. Ciotka umieściła w jej pokoju projektor gwiazd by co wieczór mogła mówić dobranoc swojej mamie i tacie, którzy są już w niebie.
Uwierzcie mi lub nie, ale w tym momencie pisząc to mam już szkliste oczy. Wiem jak to jest żegnać bliskie osoby i mimo dorosłości zawsze było to wielkim psychicznym obciążeniem. Dlatego jestem pod niesamowitym wrażeniem sił tej małej dziewczynki. Wiem, że wyrośnie na silną kobietę, taką jaką zapewne jej mama chciałaby aby była.
Vicky również jest dla mnie bohaterką, że pomimo choroby potrafiła darzyć świat taką energią i radością. Niech opiekuje się z góry innymi chorymi na raka piersi kobietami ofiarowując im swoją siłę.
Takie historie warte są tego by się nimi podzielić. Żyjemy codziennością, ale często zapominamy, że nikt z nas nie jest nieśmiertelny. Poświęcajmy sobie jak najwięcej czasu. Cieszmy się życiem bo nie znamy dnia ani godziny.