Jak podaje Wirtualna Polska do naszego kraju może trafić szerszeń azjatycki. Już jedno jego użądlenie może być niebezpieczne dla zdrowia i to nawet u osób, które nie są uczulone. Warto nauczyć się go rozpoznawać.
Szerszeń azjatycki pochodzi z Chin. Podobno jest już w Europie i może trafić także do Polski. W 2018 roku zaobserwowano go w niemieckiej Hesji, dlatego uważa się, że pojawienie się go u nas w kraju jest jedynie kwestią czasu. Vespa velutina nigrithorax jest niebezpiecznym owadem nie tylko dla nas, ale również dla przyrody. Użądlenie tego owada może być śmiertelne w skutkach nawet jeśli ktoś nie jest uczulony na jego jad.
Jest to też gatunek, który zagraża pszczołom. One są natomiast bardzo ważnym elementem naszego życia. Zapylają rośliny, dzięki czemu nie tylko cieszymy się pięknymi kwiatami w ogrodzie, ale również mamy co jeść. Szacuje się, że 10 szerszeni azjatycki w ciągu jednej doby może przyczynić się do śmierci 100 pszczół.
Najgorsze jest to, że nie ma praktycznie możliwości walki z nim za pomocą środków chemicznych, a jego naturalnych wrogów w przyrodzie jest niewielu. Według hipotez trafił on do Europy w transportach z Chin.
Serwis wsieci24.pl rocznie z powodu szerszeni azjatyckich w Japonii umiera 30-40 osób. Warto wspomnieć, że w Japonii występuje jego większy brat. Naukowcy twierdzą, że gatunek, który dotarł do nas nie jest znacznie agresywniejszy od tych, które już żyją w Polsce. Jednak stanięcie im na drodze może być niebezpieczne. Szczególnie dla małych dzieci i osób starszych.
Dużo większe zmartwienie mają pszczelarze. Szacuje się, że jedno gniazdo szerszenia azjatyckiego w ciągu sezonu potrafi zabić 20 000 pszczół. Żywią się one produkowanym przez nie miodem i nimi samymi. To bardzo duże zagrożenie dla pasiek, ale również i przyrody. Tym bardziej, że populacja pszczół stale maleje.