Szczypawki nie są mile widzianymi gośćmi w naszych domach i ogrodach. Budzą powszechne przerażenie, gdyż na końcu odwłoka posiadają szczypce. Nie używają ich jednak do szczypania ludzi, chyba że w obronie własnej, a wykorzystują je jedynie podczas polowania na mniejsze od siebie owady.
Szczypawki, choć nie wyglądają sympatycznie, nie zrobią nam krzywdy, gdy będziemy wypoczywać w ogrodzie. Mogą jednak zaszkodzić naszym kwiatom, tworząc w ich płatkach brzydkie dziury. Choć bywają pożyteczne, bo wyjadają martwe części roślin, to też gustują w zdrowych roślinach, a zwłaszcza w płatkach i młodych listkach, które są zwyczajnie miękkie. To właśnie podziurawione liście są najlepszą oznaką tego, że szczypawki są obecne w naszym ogrodzie.
Pamiętajmy o tym, że szczypawki nie są do końca szkodnikami. Pomagają nam zwalczać mniejsze od siebie szkodniki np. mszyce. Wyjadają też martwe części roślin, co sprawia, że są wówczas pożyteczne. Jednak, jeśli będzie ich zbyt dużo, mogą zacząć szkodzić, zabierając się za młode, zdrowe rośliny. W takich sytuacjach możemy je wyłapać, tworząc prostą pułapkę.
Szczypawki w dzień szukają schronienia, aby w nocy móc wyjść na żer. Zazwyczaj chowają się wtedy w wilgotnych schronieniach np. rozsypanej korze czy kamieniach. Możemy więc przygotować dla nich prostą pułapkę z plastikowego pudełka wypełnionego korą i lekko spryskanego wodą z atomizera. Jeśli nie mamy kory, możemy nawet wykorzystać kulki ugniecione z gazetek reklamowych. Pudełko dobrze, aby było przezroczyste. W ten sposób zauważymy, jak dużo szczypawek udało nam się schwytać.
Pułapki rozkładamy na dzień w ogrodzie w okolicy roślin, które mogą stanowić łakomy kąsek dla tych owadów. Pułapka powinna być też ulokowana w cieniu, np. pod jakąś dekoracją, pod meblami czy pod żywopłotem.
Wieczorem zamykamy pudełka i możemy przyjrzeć się dokładnie, jak dużo szczypawek udało nam się złapać.