Dlaczego kobiety zarabiają mniej?

Tagi: brak tagów
Data publikacji: 2017-06-15 / Aktualizacja: 2022-03-28

Ostatnio jadąc samochodem słuchałam radia i akurat poruszono temat równości płacowej i mniejszych zarobków kobiet na tych samych stanowiskach. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszła do kilku wniosków, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Ciekawa jestem też Waszego zdania.

Oczywiście pomijam całkowicie branże, w których istnieje podział wg. płci. Są zawody typowo kobiece i typowo męskie i wprowadzenie równouprawnienia w nich na siłę nie ma sensu. Taki naturalny podział wytworzył się samoistnie przez lata i uważam, że nie należy go naruszać.

Jest jednak masa zawodów, w których płeć nie ma tak naprawdę znaczenia. Np. całą branża sprzedażowa, dlaczego kobieta sprzedawca zarabia mniej od mężczyzny? Tak naprawdę zastanawiając się nad tym to w 80% to kobiety podejmują w domu decyzje zakupowe i widać to nawet w Internecie, bo to one w większej części korzystają z zakupów przez Internet. Czy zatem kobieta nie sprzedałaby innej kobiecie czegoś lepiej znając jej potrzeby?

Dlaczego na takim stanowisku nie ma równouprawnienia płacowego i kobieta przychodząc na rozmowę kwalifikacyjną dostanie mniej niż gdyby byłaby mężczyzną. To nie wymysły, według danych GUS kobiety zarabiają średnio 20% mniej niż mężczyzna na tym samym stanowisku.

Dlaczego kobiety zarabiają mniej?

Jedną z rzeczy, która wydaje mi się jest motywacja dla pracodawców by mężczyzną płacić więcej jest to, że oni są często bardziej dyspozycyjni. Łatwiej zatrzymać mężczyznę w pracy godzinę czy dwie dłużej lub ściągnąć go w weekend. Kobieta przecież ma dzieci, obowiązki i nie będzie przez to tak chętna do nadgodzin. Problem jednak w tym, że to dyskryminacja i wyzysk.

Ta sama dyspozycyjność jest ograniczana przez to, że musi zostać z chorym dzieckiem, no bo kto ma zostać jak nie mama. Dlatego pracodawca chcąc ograniczać takie zjawisko woli zatrudnić mężczyznę.

Drugim powodem według mnie jest to, że kobiety mogą zajść w ciąże. To już powód dyskryminacji na samym etapie rekrutacji, gdzie lepiej wybrać faceta bo nie weźmie macierzyńskiego. Szczerze nie rozumiem takiego podejścia, przecież pracodawca nie ponosi wtedy kosztów, jedyny dyskomfort to konieczność zatrudnienia pracownika na zastępstwo. Jeśli jednak kobieta ma kompetencje to będzie większą wartością dla firmy niż mężczyzna tylko z racji tego, że nie zajdzie w ciążę.

Oprócz tego często ogranicza się kobietom drogę awansu i sama się z tym spotkałam. Po prostu mężczyźnie łatwiej jest wspinać się po drabinie awansu w firmie niż kobiecie. Częściej napotykamy tak zwany szklany sufit. Wydaje mi się, że po prostu w naszej mentalności jest to, że facet jest silny, jest wojownikiem i tradycyjnie przyjmuje rolę głowy rodziny w domu więc i w firmie pasuje na stanowisko kierownicze. Moim zdaniem kobiety równie dobrze sobie z tym radzą, a nawet lepiej. Przecież potrafimy podejmować decyzje tak by ktoś inny myślał, że je podjął :)

Czemu to mnie dziwi?

Jest wiele badań naukowych, które udowadniają, że takie zachowania dyskryminacyjne dla firm są niekorzystne. Jedne badania przywoływane w audycji, której słuchałam świadczyły, że firmy, które stosują równouprawnienie w skali 10 letniej mogą uzyskać nawet o 40% większe zyski.

Drugą kwestią jest to, że kobiety często (nie zawsze) są bardziej ambitne i niezwykle sumienne. Nie jest przecież tajemnicą, że w okresie edukacji dziewczynki statystycznie uzyskują lepsze wyniki w nauce niż chłopcy. Dlaczego potem sytuacja się odwraca i kobieta dostaje mniej za tę samą pracę?

Może macie swoje spostrzeżenia na ten temat? Chętnie ich posłucham bo sama próbuję zrozumieć tę sytuację.

Podobne artykuły