Wiosna to czas, gdy natura budzi się do życia. Wokół otaczają nas przepięknie kwiaty i rośliny. Wyrastają w parkach, przy chodnikach, na poboczach. Kuszą pięknymi kolorami, wyjątkowym zapachem, każdy chciałby je mieć w swoim domu. W miastach bardzo popularne jest zbieranie gałązek bzu oraz forsycji. Czy to jest jednak dozwolone?
Zastanawiasz się, czy możesz zerwać gałązkę bzu lub forsycji, gdy znajdują się one na terenie wspólnym, należącym do miasta? Dla wielu osób wiosenny spacer zwykle kończy się przyniesieniem do domu polnych kwiatów czy innych roślin rosnących przy chodnikach, w parkach czy mniej uczęszczanych miejscach. Dylemat, czy jest to do końca legalne, dotyczy wielu osób spacerujących po parkach i w ogóle po mieście. Prawo zupełnie nie zakazuje takich działań. Zwłaszcza jeżeli rośliny chcesz pozyskać na własny użytek, i w niewielkiej ilości.
W dużej mierze zależy od nas, czy zdecydujemy się uciąć gałązkę bzu, aby cieszyć się nią w domu, czy po prostu popatrzymy na krzew, powąchamy go i wykonamy zdjęcie. Zrywanie roślin w przestrzeni miejskiej ma zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników.
Aktywiści i aktywistki zachęcają, aby pozostawić rośliny w spokoju, jedynie wykonywać im zdjęcia i podziwiać je na żywo w przestrzeni, w której naturalnie występują. Zwracają uwagę, że „biorę tylko jedną gałązkę” może mieć bardzo duże konsekwencje, jeżeli tak pomyśli wielu mieszkańców miasta. Może dojść do całkowitego ogołocenia krzewu, a to bardzo duża strata dla natury.
Aktywiści podkreślają, że na zabranie do domu rośliny decydują się tylko w jednej sytuacji: krzew został zniszczony przez burzę, wiatr lub inny czynnik naturalny, albo miasto postanowiło wyciąć drzewo, pomimo protestów. Rośliny są wywożone na śmietnik w takiej sytuacji, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby chociaż ich cząstkę uratować i zabrać do siebie do domu. Przynajmniej tak nacieszą jeszcze oko.
Zgodnie z art. 181 k.k., kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Działalność prowadząca do niszczenia natury w przestrzeni miejskiej nie jest więc bezkarna. Miasto może zobowiązać wandala również do naprawy szkody. Ponosi się również odpowiedzialność finansową, a w przypadku rzadkich roślin, mogą to być wysokie kary, sięgające nawet kilkunastu tysięcy złotych.