Bardzo nie lubię sytuacji w związkach, w której ktoś stawia się wyżej od drugiej osoby bo zarabia więcej. Przez lata oczywiście funkcjonował taki stereotyp, że mężczyzna pracuje, a kobieta zajmuje się domem. W wielu domach do dzisiaj to funkcjonuje, jednak nie należy zapominać o tym, że zajęcie się domem wcale do lekkich obowiązków nie należy. Często wręcz cieszyłam się, że już jest poniedziałek i mogę iść do pracy trochę odpocząć. Podobną sytuację przeżyli bohaterowie tego krótkiego artykułu, który w zasadzie jest po to by dać nam trochę do myślenia.
Mowa jest tutaj o parze, mężczyzna dość prominentna osoba i sporo zarabiająca, oraz jego żona. Podróżowali razem samochodem i zatrzymali się na stacji. On wyszedł, zostawił auto by pracownik stacji zatankował i udał się do środka do toalety i do kasy. Gdy wychodził zauważył, że żona rozmawia z pracownikiem stacji i wydali mu się nazbyt serdeczni.
Gdy zbliżył się do auta rozmowa się ucięła, a pracownik stacji zwrócił się do jego żony po imieniu i podziękował za miłe spotkanie. Wrócili więc do auta i ruszyli dalej w drogę, ale dręcząca go sytuacja zmusiła go do komentarza. Odrzekł do swojej żony, że ma wielkie szczęście, że go spotkała, bo w przeciwnym wypadku byłaby żoną pracownika stacji benzynowej, a nie prezesa firmy.
Ona za to odrzekła, że gdybym za niego wyszła, to on byłby prezesem, a Ty pracowałbyś na stacji benzynowej. To już koniec tej historii, ale warto pochylić się chwilę nad morałem bez względu na to czy jest to forma dowcipu, czy faktycznie historia prawdziwa, niesie pewną mądrość.
Nie chcę w żadnym wypadku generalizować, ale odnieść się do tej jednej sytuacji i jej analogicznych. Widać tutaj wyraźnie dużą pewność siebie mężczyzny i poczucie własnej wartości. Jest również kobieta, która poświęciła życie byciu u jego boku, gdy ten odnosił sukces.
Czy jednak ten sukces zawdzięcza tylko swojej ambicji i pracy czy może też temu, że pewne obowiązki i rozterki życia codziennego zdjęła z niego jego żona, poświęciła życie by zająć się jego zdaniem mniej ważnymi sprawami, by on w tym czasie mógł zająć się osiąganiem swojego sukcesu.
Moim zdaniem sukces to składowa wielu różnych elementów, ale gdy jesteśmy w związku sukces jednej osoby jest sukcesem całej pary. Wzajemne wsparcie i zdejmowanie z siebie ciężarów, które mogłyby w tym przeszkadzać jest rolą małżonków. W tym przypadku to on odniósł sukces, być może miał do tego większe predyspozycje, kontakty czy wykształcenie. Ale nie może zapominać o roli swoje żony.