Wiadomo, że kasy nigdy dość. Mnie właśnie zostało zabrane sprzed nosa 500 zł, bo nie dość, że mam jedno dziecko, to jeszcze jestem zdaje się krezusem. Czy żałuję tej straty?
Wcale. Od dawna jestem przyzwyczajona, że jedyne pieniądze, jakie będę mieć w ręku, pochodzą z mojej pracy, a nawet, jeśli ktoś mi coś da, to i tak później los się za to na mnie mści.
Miało być niepolitycznie, ale nawet, jeśli nie mam telewizora, nie kupuję gazet i nie wchodzę na rządowe strony, to i tak „500 plus” dopada zewsząd: w sklepowej kolejce, u lekarza czy w przedszkolu córki. A ja uważam, że program, w którym specjalizuje się obecnie połowa Polski, jest największą kiełbasą wyborczą wszechczasów i zemści się na nas bardzo szybko. Dlaczego?
Przeczytaj dalej na blogu autora.