Wakacje to idealny moment dla oszustów, którzy chcą nas złapać za tak zwane wymuszone kolizje. Łatwo jest nas wyłowić z tłumu. Obca rejestracja w nowym miejscu, to musi być turysta. A turysta jak wiadomo, jest zagubiony, nie zawsze zna wszystkie niebezpieczne miejsca w mieście. Wtedy ktoś nam się podkłada, my uderzamy i mamy problem.
Metoda działania takiego człowieka jest prosta. Zna on miejsca, w których obcy kierowcy często popełniają błędy i specjalnie doprowadza do zderzenia. W drugim przypadku może nas wprowadzić celowo w błąd np. sygnalizując zmianę pasa i tego nie robiąc, tak byśmy uderzyli w jego auto. My mamy szkodę, z naszej polisy zabrane są pieniądze i tracimy zniżki. Oszust natomiast dostaje pieniądze na naprawę samochodu.
Jakie sytuacje często wykorzystują oszuści? Znaną sztuczką jest rezygnacja z pierwszeństwa jazdy. Na pewno nie raz pozwalaliśmy komuś wyjechać z bocznej ulicy machając ręką. Oszust zrobi to samo, ale gdy zauważy, że mu zaufaliśmy i ruszyliśmy, doprowadzi wtedy do stłuczki. Jesteśmy złapani. Nie mamy praktycznie żadnej możliwości wytłumaczenia się, że wina nie była po naszej stronie, a staliśmy się jedynie ofiarą oszustwa drogowego.
Rondo to idealne miejsce żeby nas złapać na stłuczkę. Wystarczy jechać prawym pasem i czekać, aż ktoś z środkowego będzie chciał zjechać z ronda i nie spojrzy dobrze w lusterko. Wtedy zamiast hamować ktoś w nas wjeżdża i gotowe. Zarobek jest!
Niektórzy są tak perfidni, że potrafią się zatrzymać i cofnąć prosto w nas, a potem wyjść z auta i twierdzić, że w nich wjechaliśmy. Można jednak wykorzystać to jeszcze inaczej. Gdy wyjeżdżamy tyłem z miejsca parkingowego musimy ustąpić innym autom pierwszeństwa. W takiej sytuacji bardzo łatwo zagrać na naszej nieuwadze i doprowadzić do kolizji.
Warto zachowywać odpowiedni odstęp bo jego brak może nas drogo kosztować. Gdy oszust zobaczy, że jesteśmy zbyt blisko jego auta, może zahamować bardzo ostro. My wjedziemy w tył samochodu i znów nie mamy żadnych argumentów do obrony.